Dary morza od zawsze były bardzo ważnym składnikiem grenlandzkiej diety i pozwoliły inuitom przetrwać tysiące lat w ekstremalnie trudnych warunkach. Wraz z rozwojem sposobu połowów do tradycyjnych składników jak foka czy wieloryb dołączyły również owoce morza takie jak kraby czy krewetki. Prawie każda grenlandzka rodzina posiada dziś łódź (jest ich więcej niż samochodów), której używa do letnich połowów, a krewetki czy kraby to główny towar eksportowy z wyspy.  Jeśli nie łowisz sam, możesz zakupić je na lokalnym Kalaalimineerniarfik czyli miejscu gdzie rybacy i myśliwi sprzedają to co złowili lub upolowali.

O sposobie przyrządzania foki i wieloryba przeczytać możesz w innym artykule. Tutaj skoncentruje się na rodzajach ryb znajdujących się w menu dzisiejszych Grenlandczyków.

Najpopularniejszy i najłatwiej dostępny wydaje się być dorsz. Wody oblewające największą wyspę świata oraz wcinające się w nią fiordy są w ostatnich latach niezwykle obfite w tę rybą. Do tego stopnia, że dorsz stał się składnikiem tak pospolitym, że niemalże nie wypada częstować nim gości. Przyrządza się go na wiele sposobów, przy czym w przeciwieństwie do polskich sposobów spożywania tej ryby bardzo rzadko się go smaży. Bardzo często zostanie podany ugotowany w wodzie z ziemniakami na przystawkę i z sosem na przykład pietruszkowym. Dorsz często spożywany będzie jako ryba suszona, o tym napiszę jednak w innym artykule.

Kolejną bardzo pospolitą na Grenlandii rybą jest palia wędrowna. Mieszkańcy największej wyspy świata bardzo chętnie wybierają się na letni połów tej ryby, rozbiją letnie, rodzinne obozy przy licznych potokach i rzekach gdzie palia już w lipcu udaje się na tarło. Jako że w wielu z tych miejsc obozy znajdowały się od pokoleń, są one wyposażone w wędzarnie. Palia to dość tłusta ryba dlatego świetnie smakuje uwędzona, dym pozwolą również zakonserwować rybę podczas trwającego kilka dni połowu. Palie są również zasalane by później trafić na stół w zalewie octowej z cukrem lub po prostu krojone w charakterystyczne paski i suszone.

Do tłustych ryb zaliczyć można oczywiście halibuta. Na Grenlandii występują dwa jego rodzaje, czarny i biały. Czarny, dużo mniejszy jest dziś obok krewetek jednym z głównych towarów eksportowych, biały łowiony jest głównie na użytek własny. Z halibuta zrobić można m.in. pyszne qullukkat czyli paski ryby ususzone na zimnym, arktycznym powietrzu. Halibuta skosztujemy również wędzonego lub jako główny składnik w bardzo prostej zupie z ryżem i ziemniakami – qaleralilaat.

Jeśli zainteresował cię ten tekst i chciałbyś dowiedzieć się na ten temat więcej, napisz (kontakt) lub zajrzyj do mojej książki "Nie mieszkam w igloo"